Mistrz dwóch kategorii wagowych KSW Roberto Soldić wyjaśnił, dlaczego z rezerwą podchodzi do startów w kategorii półciężkiej.

W drodze do walki z Mamedem Khalidovem, która zwieńczyła galę KSW 65 w Gliwicach, Roberto Soldić wysyłał medialne sygnały świadczące, że na tronie wagi średniej poprzestawać nie zamierza. I rzeczywiście – brutalnie zdetronizowawszy Czeczena, z zakrwawionymi jeszcze po robocie pięściami, Chorwat rzucił wyzwanie dzierżącemu tytuł mistrzowski w 93 kilogramach Tomaszowi Narkunowi, celując w historyczny status mistrza trzech kategorii wagowych.Szybko jednak Roberto narrację zmienił. W wywiadach udzielonych po gali nabrał pewnego dystansu do potencjalnej konfrontacji z Żyrafą ze Stargardu, nie wykluczając innych scenariuszy. Jak natomiast sytuacja przedstawia się teraz? Czy nadal Robocop mierzy w starcie z Tomaszem Narkunem lub też zwycięzcą styczniowej konfrontacji stargardzianina z Ibragimem Chuzhigaevem? O to zapytał go dziennikarz Igor Lazorin…– Gdybym ważył z 95 kilogramów… – odpowiedział z uśmiechem Roberto. – Jeśli ważyłbym 95 kilogramów, mogę walczyć, ale… Nie wiem. Muszę porozmawiać z menadżerem. – Jest też tak, że chcę pozostać skromnym i profesjonalnie podejść do tematu, więc… Waga średnia albo półśrednia. Jeśli pójdę walczyć do kategorii półciężkiej, zabraknie mi kilogramów. Byłoby jak w PRIDE, otwarta waga. Trochę taki freak-fight.