Jeszcze niedawno o „Kijanie” mówiło się w kontekście wielkiego talentu i przyszłości polskich sportów walki. Zawodnik WCA Fight Team został jednak nieco zweryfikowany w Fight Exclusive Night. W marcu przegrał przez kontrowersyjne poddanie z Marcinem Filipczakiem. Sparingpartner Jana Błachowicza w organizacji Armia Fight Night miał rozpocząć nowy rozdział w karierze. Walka z Vladem Neferanoviciem miała być dobrą okazją, aby Rafał Kijańczuk wrócił na zwycięskie tory.

Polak przyzwyczaił kibiców, że kończy swoje starcia przed czasem. Znaczną większość rozstrzygnął już w pierwszej rundzie. Mało kto się spodziewał, że jego starcie z Chorwatem potrwa pełen dystans.

Pojedynek okazał się jednak być solidnym testem dla Kijańczuka. Po trzech rundach sędziowie byli jednogłośni i wskazali na triumf chełmianina. Łatwo jednak nie było. Polak przeważał przez większość czasu i był kilkukrotnie bliski triumfu przed czasem, jednak nie udało mu się tego dokonać. Można więc uznać, że był to dla niego pierwszy taki sprawdzian w zawodowej karierze. Kluczem do zwycięstwa była jego bardzo dobra dyspozycja w parterze. Była to druga główna walka wieczoru gali Armia Fight Night: Special Edition w łódzkim Hotelu Hilton.