To miała być walka zupełnie nowego „Bonusa BGC”. I choć faktycznie Piotr Witczak pokazał się ze znacznie lepszej strony, niż we wcześniejszych starciach, to po raz kolejny musiał pogodzić się z porażką.
Piotr „Bonus BGC” Witczak w internecie jest niemal „od zawsze”. „Łazarski gladiator” dał się poznać z różnych stron, jednak we freak fightach jak do tej pory robił raczej „mięso armatnie”. Z czterech dotychczas stoczonych walk wszystkie przegrał.
Tym razem jednak miało być inaczej. Witczak wyszedł do walki odmieniony. Zrzucił kilkadziesiąt kilogramów, ale także znacząco zmienił się w zachowaniu.
I faktycznie, zmianę „Bonusa” było widać w oktagonie. Witczak przede wszystkim znacznie lepiej wyglądał kondycyjnie. W pierwszej rundzie próbował m.in. obalać rywala, jednak przewaga masy „Japczana” skutecznie mu to uniemożliwiła.
Pierwsza, naprawdę groźna akcja w tej walce, miała miejsce pod koniec drugiej rundy. „Japczan” ruszył z potężną ofensywą, okładając niemiłosiernie uciekającego „Bonusa”. Być może nawet nawałnica ciosów Piotrowicza zakończyłaby starcie, jednak debiutującemu w MMA streamerowi zabrakło kondycji. Ostatnie 20 sekund to była w jego wykonaniu walka sam ze sobą, by ustać na nogach.
W trzeciej rundzie było widać, że obaj zawodnicy są już piekielnie zmęczeni. Mimo to nie brakowało prób ciosów z obu stron, tym bardziej, że zwłaszcza u „Japczana”, garda nie była już zbyt szczelna, a ręce często trzymane były raczej na wysokości pasa, niż twarzy.
„Bonus” jednak nie potrafił wykorzystać zmęczenia Piotrowicza, ten zaś nie miał już sił, by zainicjować kolejne natarcia. Po zakończeniu pojedynku obaj wznieśli ręce w geście triumfu, by już kilka sekund później wspólnie cieszyć się z odbytej walki. Tak jak nie było „złej krwi” przed walką, tak nie było i po niej.
Ostatecznie jednak, jednogłośną decyzją sędziów, zwycięstwo odniósł Jakub „Japczan” Piotrowicz.
OdpowiedzPrzekaż dalej
|