UFC Roster Watch, czyli konto na Twitterze, które informuje m.in. o zmianach w rosterze UFC, zaalarmowało w niedzielę fanów o niespodziewanym zwolnieniu z największej organizacji MMA na świecie Gregora Gillespie (14-1). Wiadomość była o tyle bardziej szokująca, że zawodnik świetnie radzi sobie w UFC: na osiem starć, które stoczył od 2016 roku, przegrał jedynie raz, z Kevinem Lee. To, co dało obserwatorom UFC Roster Watch powód do myślenia, że jednak jest to prawda, to niewielka aktywność ?Gifta?. Warto bowiem zaznaczyć, że od czasu porażki z Lee w 2019 r., walczył on jedynie raz: 8 maja ubiegłego roku z Diego Ferreirą. Został zatem usunięty z rankingu za brak walk, ale czy to jednoznaczne z wypadnięciem z organizacji w ogóle? ,,Ludzie, nadal jestem w UFC, wyluzujcie!

Zostałem usunięty z rankingów. Nie z organizacji. (Zawodnicy są usuwani z rankingów, gdy są nieaktywni przez okres, zdaje się, 12 miesięcy).?

napisał na swoim instagramowym koncie i szeroko objaśnił, jak doszło do tego, że przez rok nie postawił nogi w oktagonie. Z wpisu dowiadujemy się, że Gregor zaakceptował przez ostatnie 12 miesięcy wszystkie walki, jakie zaoferowało mu UFC, poza starciami do wzięcia na ostatnią chwilę oraz pojedynkami z zawodnikami znajdującymi się poniżej niego w rankingu. Zaznaczył, że to jego kandydaturę odrzucali po drodze tacy fighterzy, jak Michael ChandlerTony Ferguson czy Rafael Dos Anjos.

Gillespie dodał, że UFC zawsze dobrze go traktowało, a wbrew opiniom ?hejterów?, to najlepsza organizacja na świecie, której trudno cokolwiek zarzucić. Gregor zapewnił swoich fanów, że owszem, został usunięty z rankingu, ale nie z UFC.