Frank Dux to główny bohater jednej z najważniejszych produkcji dla gatunku kina sztuk walki, chodzi mi oczywiście o “Krwawy Sport” z 1988 roku. Chciałbym napisać, że jest to postać prawdziwa, bo faktycznie istnieje ktoś o tym imieniu i nazwisku. Co więcej na napisach końcowych filmu dostajemy informacje, że powstał on w oparciu o prawdziwe wydarzenia. Otrzymujemy cały spis rekordów i osiągnięć prawdziwego Duxa. Jednak po tym co przeczytacie z pewnością sami dojdziecie do wniosku, że to opowieść o postaci fikcyjnej, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.Zatrzymajmy się jednak na chwilę na “Krwawym Sporcie”. W rolę Franka Duxa wcielił się młody Jean-Claude Van Damme, który dzięki tej roli stał się gwiazdą i wzorem do naśladowania. Sukces tej produkcji był spektakularny i do dziś jest to klasyk, który znają miliony fanów na całym świecie. Film opowiada o chłopaku, który ucieka ze służby wojskowej, żeby trafić na wielki podziemny turniej sztuk walki w Hong Kongu – Kumite. Ludzie pokochali tą historię i wspaniałe umiejętności belgijskiego karateki. Pytanie brzmi – dlaczego twierdzę, że to nie jest film oparty na faktach? Skoro jego producenci jasno dali do zrozumienia, że tak jest. Odpowiedź jest prosta, wszyscy zostaliśmy zrobieni w balona przez człowieka, który ma nierówno pod sufitem i wymyśla na swój temat rzeczy, które śmiało mogą świadczyć o chorobie psychicznej. Jesteście ciekawi kim jest Frank Dux? No to lecimy.Frank William Dux urodził się 6 kwietnia 1956 roku, pochodzi z Kanady. Od lat zajmuje się sztukami walki, filmową choreografią i napisał kilka książek. Faktycznie pracował na planie “Krwawego Sportu” i kilku innych znanych produkcji. Od lat szkoli dzieciaki i jest zapraszany na różnego rodzaju eventy. Otrzymuje symboliczne nagrody, puchary, dyplomy. W środowisku prawdziwych wojowników jest jednak pośmiewiskiem. Prawdopodobnie jest zapraszany na branżowe imprezy tylko ze względu na kłamstwa, które sam wymyślił. Właściwie jeżeli chodzi o fakty to tutaj się kończy “prawda” na jego temat. Cała reszta to bajkopisarstwo i wymyślenie bzdur.Wielcy tego świata wiedzą jak kłamać. Wiedzą, że trzeba wytworzyć tak absurdalnie wielkie głupoty na swój temat, żeby nikt ich nie mógł podważyć. Dux od zawsze żyje w świecie fantazji i jest prawdopodobnie najbardziej znanym mitomanem w świecie filmu i sztuk walki. Jak widać opłaciło mu się to, ponieważ rzeczy, które nawymyślał krążą po sieci i większość ludzi je przyjmuje jako prawdę. Postaram się przedstawić Wam kilka historii Franka, które mocno poryją waszą mózgownicę. Zmierzmy się z tymi opowieściami.Kto by przypuszczał, że Bruce Lee mógł mieć wpływ na ponadprzeciętnie rozwiniętą wyobraźnię Franka Duxa? A jednak. Po premierze “Wejścia Smoka” w 1973 roku szkoły sztuk walki zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu. Popularność tej produkcji jak i samego Lee była tak ogromna, że ludzie wyczuli po prostu pieniądz. Młodzież chciała naśladować mistrza i zapisywała się na lekcje karate, kung fu i innych sztuk walki. Pojawiło się w tym okresie kilku dżentelmenów, którzy stwierdzili, że jak podbarwią swoje osiągnięcia w dziedzinie kopania się po mordach to zbiorą większą klientelę. Jednym z tych inteligentów był Frank Dux. Poszedł na całość, nie brał jeńców, zastosował najbardziej zabójcze chwyty.Jednym z pierwszych była opowieść o tym, że w wieku 16 lat, czyli w 1972 roku usłyszał o nim sam Bruce Lee. Młody Dux był w tym czasie oczywiście szybszy od niego i potrafił stosować techniki, o których Lee nawet nie śnił. Pojawił się nawet osobiście w dziale reklamy Warner Bros. Podobno Bruce do niego przyszedł, ponieważ już wtedy znał świetną reputację młodego adepta sztuk walki i jego błyskawicznych uderzeń. Co więcej, zaczęli nawet razem trenować. To oczywiście absurdalne, ale… witaj w świecie Duxa.Podczas jednego z eventów na Florydzie okazało się, że jego szybkość przekracza granice rozumowania zwykłych zjadaczy chleba. Stanął przed mikrofonem i zdradził jeden ze swoich największych sekretów. Powiedział, że zna technikę, dzięki której potrafi być szybszy od kuli i uniknąć wystrzału z broni. Prawdopodobnie był świeżo po seansie “Matrixa” (1998). Zapytany o zaprezentowanie tej techniki przyznał, że nie może jej pokazać, ponieważ oszczędza swoją energię Chi. Wyjaśnił dalej, że ma raka i musi skupiać całą swoją moc na walce z chorobą. W późniejszym okresie sam Don “The Dragon” Wilson zdając sobie sprawę z tej całej głupoty postanowił dopytać w cztery oczy Duxa o wspomnianą wyżej technikę. Frank odpowiedział z pełną powagą, że trenuje ją w budynkach, gdzie strzela do niego oddział wojskowy z pistoletów na farbę. Oczywiście, po takich ciężkich bojach nie ma śladu na jego ubraniu, bo stosuje niesamowite uniki. I to mówi facet, który nie wygląda na typa, który jest w stanie zrobić 20 pompek lub przysiadów.Zanim Frank Dux uznał się za twórcę MMA i zanim wojsko zorientowało się, że ten gość ma problemy psychiczne to cały świat usłyszał o legendarnym turnieju Kumite. W 1980 roku, w listopadowym wydaniu Black Belt Magazine ukazał się artykuł na temat Franka. To najpopularniejsze czasopismo przyczyniło się do rozsiania wyciągniętych z czapy opowieści. Z jednej strony to źle, a z drugiej… gdyby nie ten cały rozgłos to nigdy nie powstałby “Krwawy Sport”. Także można powiedzieć, że wyszło to na dobre dla świata filmu. W artykule pojawia się cały stek bzdur, który na swój temat wymyślił Dux. Opowiada tam o swoim nauczycielu, którego nazywa Senzo “Tygrys” Tanaka. Przedstawia tam całą swoją historię i udział w nielegalnym turnieju, gdzie walczą zawodnicy z całego świata w różnych stylach. Oczywiście jest jego zwycięzcą, bo uważa, że w 1975 roku pokonał wszystkich przeciwników.Turniej podobno odbył się na Bahamach. Wymyślił, że odbywa się on co 5 lat, a zawodnicy są wcześniej sprawdzani przez organizującą go organizację IFAA. Jak się później okazało, sam zarejestrował kiedyś firmę pod taką nazwą, a zdobyty puchar kupił w sklepie, który znajduje się blisko jego miejsca zamieszkania. Co więcej został wyznaczony przez nie wiadomo kogo jako pierwsza osoba, która może się wypowiadać publicznie na temat Kumite. W swoim wymyślonym rekordzie ma 321 wygranych. Dokładnie zna parametry i rozmiary ringów, opowiada wszystko z niesamowitymi szczegółami. Przyznam, że musiał się sporo tych liczb nauczyć na pamięć, bo w jego wypowiedziach są pewne stałe i nie zmieniające się fakty. Wspomnę tylko, że śladu po mistrzu Tanace na naszej planecie nie ma, za to była taka postać w filmie o przygodach Jamesa Bonda – “Żyje się tylko dwa razy” (1967). Jak powstał pomysł na “Krwawy Sport”? Jedno łączy się z drugim, ale po kolei. Scenarzysta Sheldon Lettich wysłuchał górnolotnych opowieści Franka Duxa na temat wielkiego turnieju Kumite. Frank poznał go też z Richardem Benderem, który potwierdził te historię. Bender po latach przyznał, że Dux kazał mu kłamać i dokładnie go instruował co ma mówić. Lettich wszystko spisał, przerobił po swojemu i tak powstał scenariusz legendarnego “Krwawego Sportu”. Sam Dux dostał też swoją fuchę na planie, był koordynatorem walk i personalnym trenerem Van Damme’a. Frank Dux jest uważany za największego kłamcę w branży. Nawet John Stewart, który napisał artykuł dla Black Belt Magazine uznał sam siebie za cholernie “naiwnego” wierząc w tą całą historię. Zresztą… to jedyna opowieść z której czasopismo się wymiksowało. Nigdy nie znaleziono żadnych dowodów na istnienie takiego turnieju, czy czegokolwiek co wymyślił Dux. Przyłapano go za to na wszystkich tych ściemach. Jednak… co z tego… Frank do tej pory z powodzeniem uczy młodych adeptów sztuk walki wymyślonego przez siebie stylu walki – Dux Ryu Ninjitsu.Chciałbym teraz zadać jeszcze kilka uderzeń dotyczących jego służby wojskowej, czy tajnych misji pod przykrywką dla CIA. Jest też cały temat przyjaźni z Jean-Claude Van Damme, sprawy sądowe i dziesiątki kreatywnych smaczków stworzonych przez tego wielkiego marzyciela… ale mu odpuszczę. Kim jest Frank Dux? To człowiek z zaburzeniami osobowości, który – trzeba przyznać wymyśla świetne opowieści. Właściwie dzięki niemu zobaczyliśmy “Krwawy Sport”, który porwał serca fanów na całym świecie. To co wymyślił nie jest prawdą, ale to piękna historia. Może i nie jest twórcą MMA, ale w jakimś stopniu jego fikcyjne życie mogło zainspirować pojedynki mieszanych sztuk walki. Zostawiam was z tą wiedzą i wierzę, że nie zaburzy ona waszego podejścia do filmu “Bloodsport”.