Daniel Omielańczuk nie pozostawił najmniejszych wątpliwości – konflikt z Denisem Załęckim chce przenieść z przestrzeni medialnej do klatki, aby tam przedstawić chuliganowi swoje racje.
Może i należą do zupełnie innych światów – bo Daniel Omielańczuk to sportowiec z krwi i kości, a Denis Załęcki wyróżnia się w obszarze medialnym, chętnie zapędzając się w rewiry określane tu i ówdzie mianem patologicznych – ale nic nie wskazuje na to, aby ich konflikt prędko się skończył.W najnowszym wywiadzie, jakiego udzielił portalowi MMA.pl, reprezentant WCA nie zostawił bowiem suchej nitki na chuliganie z Torunia.Podczas niedawnej gali High League 6 w Katowicach Denis Załecki przegrał w kompromitującym stylu z Pawłem Tyburskim. Starcie odbywało się na zasadach bokserskich, ale Załęcki co i rusz próbował technik niemających nic wspólnego z szermierką na pięści. Gdy natomiast szala zwycięstwa zaczynała przechylać się na stronę reprezentanta Uniq Fight Club, zaatakował niedozwolonym frontalnym kopnięciem, po przestrzeleniu którego runął na deski, wijąc się z bólu. Przegrał przez dyskwalifikację.
Zapytany o występ Załęckiego, Omielańczuk nie zostawił na nim suchej nitki.
– Tam nie ma żadnej kontuzji nogi, tylko jest kontuzja, i to mocna, głowy – powiedział. – Zresztą mogę ci pokazać screeny od osób z jego miasta, które wysłały do mnie w wiadomości, że przykładowo w poniedziałek widziały go w Carrefourze i już pomykał normalnie. Do tego w jaki sposób samochód zaparkował, to też jest słabe.
– Uważam, że oszukuje ludzi, nie ma za grosz charakteru. Ktoś mu kiedyś wymyślił ksywę „Bad Boy” i ją sobie wziął do serca, ale niestety bad boyem nie jest. To, jak on się zachowuje…
– Też mam dużo kontuzji nóg, kolan tym bardziej. Łatwiej mi wymienić, co mam zdrowe w kolanie niż to, co mam popsute. Jeżeli wychodzę do walki, to nie okazuję tego, że mnie coś boli. Jego boli kolano, a potem kopie drugą nogą, a podpiera się tą kontuzjowaną. I skręca ją. Jeżeli mam kontuzję, to nie dam rady stać na tej nodze, a jeszcze kopać.
– To jest słabe. Wiedział, że przegra. Wystrzelał się. Było widać, jak wygląda. Ulany świniak, więc nie miał zdrowia. Więc co? Wolał udawać kontuzją lub być zdyskwalifikowanym niż przegrać przez nokaut z chłopakiem, który sam siebie nazywa „księżniczką”. To by była dla niego ujma straszna. Ale nic to nie zmieniło, bo nadal wygląda to bardzo słabo. Sam chciał boks, a potem zaczyna kopać. Uważam, że to jest słaby typ.