„Koszmar” napsuł jednak sporo krwi byłemu mistrzowi świata w wadze ciężkiej, a nawet posłał go na deski.
 
Młodszy o 9 lat Andy Ruiz Jr był zdecydowanym faworytem w starciu z doświadczonym Arreolą. Początek walki należał jednak do byłego rywala Adama Kownackiego i Tomasza Adamka.
 
„Koszmar” kąsał rodaka, który podobnie jak on wracał do ringu po długiej przerwie (ostatnie walki w 2019 roku). W drugim starciu Ruiz Jr był liczony i przeżywał kryzys. Od połowy pojedynku Chris Arreola słabł kondycyjnie, stając się dla mobilniejszego Ruiza Jr łatwym celem.

Ostatecznie były mistrz świata w wadze ciężkiej pewnie zwyciężył na punkty w stosunku: 117-110, 118-109, 118-109. „Niszczyciel” udanie powrócił do ringu po porażce w rewanżu z Anthonym Joshuą. Była to jego 34. wygrana w zawodowej karierze i pierwsza pod wodzą nowego trenera Eddy’ego Reynoso.
 
Arreola, który już po porażce z Adamem Kownackim, miał ogłosić zakończenie kariery, pokazał, że w wieku 40 lat potrafi sprawić problemy obecnej czołówce wagi ciężkiej.
 
Po walce „Koszmar” był niezadowolony z punktacji sędziów. – Szczerze, człowieku, czy on wygrał? W porządku. Ale nie mów mi, że dali mi tylko dwie, trzy rundy – powiedział rozgoryczony Arreola w rozmowie z reporterem FOX Sports.