Anderson Silva wygrał niejednogłośnie na punkty z Julio Cesarem Chavezem Jr podczas gali na stadionie Jalisco w Guadalajara w Meksyku. Były mistrz UFC na dystansie ośmiu rund ośmieszył cenionego pięściarza. Silva zadał zdecydowanie więcej ciosów od byłego mistrza świata w wadze średniej. 46-latek był aktywniejszy, świeższy i wbrew oczekiwaniom, to on kontrolował cały pojedynek, gdy miejscowy faworyt walczył leniwie i bił głównie z defensywy.
– Czuję się taki szczęśliwy. Musiałem to zrobić, ponieważ uwielbiam walczyć – powiedział Anderson Silva po walce. – Przyjechałem tutaj, aby dać z siebie wszystko. Szanuję wszystkich Meksykanów. To bardzo wyjątkowi ludzie. Może niedługo znów będę walczył – dodał.
„Pająk” przełamał też złą serię w konfrontacjach zawodników MMA z bokserami. Do tej pory to pięściarze okazywali się lepsi od reprezentantów UFC czy innych organizacji mieszanych sztuk walki. O tym, że Julio Cesar Chavez Jr jest już cieniem zawodnika z najlepszych lat świadczył też fakt, że nie zrobił wagi przed starciem z Brazylijczykiem, za co został ukarany odjęciem 100 tysięcy dolarów z wynagrodzenia.
35-latek przegrał szósty raz w zawodowej karierze. Pomimo kompromitującej porażki Meksykanin nie myśli o końcu kariery. – Walka była bardzo bliska. Chętnie zmierzę się z każdym i w każdej chwili jestem gotów wrócić – wyznał po przegranej.
|
|