Było zwycięstwo i łzy szczęścia. Albert Odzimkowski długo nie cieszył się z triumfu nad Tommym Quinnem. Decyzją sędziów wynik walki został zmieniony.

Odzimkowski i Quinn zmierzyli się podczas sobotniej gali KSW 68 w Radomiu. Występ we własnym mieście miał być dla tego pierwszego szansą na zmazanie passy trzech porażek z rzędu. Polak dobrze wszedł w pojedynek i po kilkudziesięciu sekundach sprowadził rywala do parteru. Tam pracował w gardzie Irlandczyka, ale po chwili przeszedł do półgardy. Z niej starał się zyskać dosiad. W tym właśnie momencie rozpoczęła się sekwencja zdarzeń, która ostatecznie doprowadziła do zmiany wyniku walki. Quinn nie pozwolił Odzimowskiemu na przejście do dosiadu, sprytnie skontrował parterową akcję Polaka i sam znalazł się w pozycji, z której mógłby się pokusić o powrót do stójki, ale wtedy nadział się na dwa uderzenia kolanem.Pierwsze wylądowało na uchu Quinna w momencie, gdy znajdował się on w pozycji parterowej. Drugie samo w sobie było przepisowe, jednak wynikało z ponowienia nielegalnej akcji i nie powinno mieć miejsca. Sędzia nie przerwał jednak walki.Po chwili Quinn wylądował na deskach, tam Polak wyprowadził serię ciosów i dopiero wtedy Gerd Richter zakończył pojedynek. Po chwili ogłoszono zwycięstwo ulubieńca radomskiej publiczności.Wątpliwości co do decyzji niemieckiego arbitra już w czasie transmisji mieli komentatorzy. – Myślałem, że było tam nielegalne kolano, ale chyba wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Gerd Richter nie zareagował – mówił Dominik Durniat. – Podejrzewam, że trochę kontrowersji będzie. Czy ta akcja była legalna? Ciężko nam o tym teraz mówić – dodawał Maciej Turski.