Niesamowitych emocji dostarczyła walka wieczoru gali KSW 66! Marian Ziółkowski pokonał Borysa Mańkowskiego i obronił mistrzowski pas kategorii lekkiej. Walka odbyła się na pełnym dystansie pięciu rund, a o wszystkim decydowali sędziowie, którzy jednogłośnie podjęli decyzję.

Stawką walki wieczoru gali KSW 66 pomiędzy Marianem Ziółkowskim a Borysem Mańkowskim był pas mistrzowski KSW kategorii lekkiej. Jego posiadaczem był przed tą walką Ziółkowski, który związany jest z największą polską federacją MMA od 2018 r. Po mistrzowski pas Ziółkowski sięgnął w grudniu 2020 r., kiedy to znokautował Romana Szymańskiego. Swoją ostatnią walkę stoczył z kolei w kwietniu ubiegłego roku na gali KSW 60, gdy w pierwszej obronie pasa rozprawił się z Maciejem Kazieczką, pokonując rywala przez poddanie.Przed sobotnim pojedynkiem na gali w Szczecinie Borys Mańkowski mógł pochwalić się serią trzech zwycięstw z rzędu. Były mistrz kategorii półśredniej odprawił z kwitkiem w tym czasie m.in. Marcina Wrzoska i Artura Sowińskiego. 32-latek jak dotąd 11 spośród 22 stoczonych walk zakończył przed czasem. Ostatnio Mańkowski spróbował swoich sił w innej formule. Zawodnik z Poznania zmierzył się z byłym rywalem z klatki KSW ? Normanem Parke’m na gali FAME MMA 11. Walka toczyła się na specjalnych zasadach (boks w małych rękawicach na dystansie jednej, 15-minutowej rundy). Polak wyszedł z tego starcia zwycięsko przez decyzję sędziowską. Do walki z Ziółkowskim „Diabeł Tasmański” przygotowywał się m.in. w słynnej American Top Team i zapewniał, że zrobi wszystko, by odebrać mistrzowski pas, który dzierży w swych rękach „Golden Boy”.W pierwszych fragmentach walki inicjatywę przejął Mańkowski, który szybko szukał obalenia, ale broniący mistrzowskiego pasa Ziółkowski odparł atak. Chwilę później Mańkowski posłał skutecznego prawego sierpowego, ale „Golden Boy” ponownie nie dał się obalić. Ziółkowski później doszedł do głosu, ale jego ciosy nie wyrządziły rywalowi większej krzywdy. Pod koniec inauguracyjnej rundy „Golden Boy” znów był aktywniejszy i wydaje się, że wygrana mogła w niej trafić na jego konto.  Na początku kolejnej rundy Mańkowski nieco spuścił z tonu i walka toczyła się według scenariusza Ziółkowskiego, czyli w „stójce”. Mańkowskiemu zaczęły doskwierać problemy z lewą nogą, co wykorzystywał obrońca mistrzowskiego pasa. Z czasem zawodnik z Warszawy zaczął przejmować kontrole nad przebiegiem walki i konsekwentnie obijał nogę pretendenta do mistrzowskiego pasa. W ostatnich sekundach doszło jeszcze do starcia w półdystansie pod siatką. Na początku czwartej rundy Mańkowski znów poszukał nóg rywala i ponownie efektownie obalił go na matę, ale obrońca pasa szybko wyszedł z opresji. Walka była niezwykle wyrównana i o końcowym zwycięstwie miała decydować ostatnia runda.Ostatnie pięć minut miało podobny przebieg, jak cała walka. Żaden z zawodników nie chciał się odkryć i postawić wszystko na jedną kartę. Zarówno Ziółkowski, jak i Mańkowski konsekwentnie realizowali przyjęty plan i punktowali swojego przeciwnika. Dwie minuty przed końcem Mańkowski skrócił dystans, ale znów nie potrafił przechylić szali zwycięstwa na swą korzyść w parterze. Żadnemu z zawodników nie udało się zakończyć walki przed czasem i po 25-minutowym starciu o tym, komu przypadnie mistrzowski pas w kategorii lekkiej KSW decydowali sędziowie.Arbitrzy byli jednomyślni i przyznali zwycięstwo Ziółkowskiemu, który tym samym drugą próbę obrony mistrzowskiego pasa zakończył zwycięsko. Walka, choć nie rozstrzygnęła się po efektownym nokaucie, mogła się podobać i dostarczyła wielu wrażeń. Mańkowski mimo porażki pozostawił po sobie bardzo korzystne wrażenie i nie ustępował obrońcy mistrzowskiego pasa.