Dwie rundy w zasadzie „przeleżane” w parterze i efektowny finisz w trzeciej. Adrian „Medusa” Salamon zgodnie z planem pokonał Macieja Rataja, wykorzystując do tego przewagę wyszkolenia.

Zgodnie z przewidywaniami, od początku walki Adrian „Medusa” Salamon miał tylko jeden cel – zejść po nogi Rataja i sprowadzić starcie do parteru. 
Salamon bowiem ma ogromne doświadczenie w tej płaszczyźnie, dzięki trenowanemu od lat brazylijskiemu ju-jitsu. Jedyną nadzieją Rataja było natomiast utrzymanie walki w stójce. 
To jednak udało mu się zaledwie przez kilkanaście sekund, po których „Medusa”, zgodnie z przewidywaniami, wylądował na Rataju. Ostatecznie jednak, mimo wywalczenia faworyzującej go pozycji, Salamon nie zdołał skończyć walki. 
Druga runda była powtórką z rozrywki. Rataj zdołał utrzymać stójkę może 10-15 sekund dłużej. „Medusa” jednak ponownie nie zdołał założyć żadnej skutecznej dźwigni czy duszenia. Nie miało to jednak większego znaczenia, skoro była to kolejna runda dominacji w wykonaniu Salamona. 
O dziwo trzecią rundę „Medusa” rozpoczął spokojniej. Przez niemal całą pierwszą minutę trwało badanie „rywala”. Salamon wyraźnie opadł z sił przez co Rataj zdołał obronić pierwsze próby wejścia w nogi, a nawet po chwili to on znalazł się na górze. 
To jednak był gwóźdź do trumny Rataja. „Medusa” po chwili zapiął skuteczną kimurę, przez co jego rywal musiał odklepać.